A więc tak: Było bardzo sympatycznie, mimo iż padał deszcz i była burza. Zamiast sukiennic, spotkaliśmy się w galerii, gdzie dotarły Lucy wraz z Sarą.
Spotkanie trwało nawet półtora godziny, ale dokładnie nie wiem, bo tak szybko nam czas zleciał :)
Można było zrobić sobie z Lucy zdjęcie, a także poprosić o autograf :)
A tu fotka z Sarą :)
Nigdy nie zapomnę tego spotkania. Tego, że mogłam porozmawiać z Łucją, pośmiać się. Nie żałuję, że się tam zjawiłam, nawet nie mogłam się tego doczekać. Marzenia się spełniają-jeśli tylko się w nie wierzy.
Boże zazdroszczę zawsze chciałam poznać Lucy :o :c Fajny blog ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie --> http://littlesweetpandaa.blogspot.com/
Pamiętaj, marzenia się spełniają :) ja też nie wierzyłam a jednak. Chętnie wpadnę ;)
OdpowiedzUsuń